Nie doświadczyłem dotąd większej radości
niż radość poddania się.
Pojawia się zawsze w chwilach,
gdy nie udaję, że wiem
i oddaję stery Bogu.
Wtedy okazuje się, że radość
jest naturalnym stanem istnienia
i aż dziw, że jej sobie odmawiałem.
Przywykliśmy do smutku, do zmagań, do trosk
– słowem: do załatwiania spraw po swojemu.
A Głos Boga szepcze nieustannie
w naszych sercach: Jestem tutaj. Nie jesteś sam.
Czy usłyszymy Go dzisiaj?
Czy zgodzimy się, aby żył naszym życiem?
Czy pozwolimy sobie być uśmiechem Boga?